czwartek, 23 kwietnia 2009

Wspomnienia... miłe wspomnienia :)

Kitajec mi się przypomniał!


Sprostowanie - Kitajec to mój dawno nie widziany wietnamczyk którego miłościwie nam panująca nauczycielka od j. angielskiego wrzuciła do mojego domu.
Le Cong Bang, tak się zwał. Za cholery sobie nie mogę przypomnieć który człon był nazwiskiem, który przedrostkiem, a który imieniem!
Bang Cong Le?
Cong Le Bang?
Bang Cong Le?

Po godzinie rozmyślań doszedłem do wniosku że jednak Le Cong Bang (li-kon-bę [li-kon prawie jak nikon :)]).
Brakuje mi tego, że w ciągu tygodnia mówiłem w 80% po angielsku, 19% polsku i 1% wietnamsku...
Nic nie przebije tego jak zadzwonił się pożegnać gdy byłem na 10 metrach wspinając się po pijaku na zardzewiałą wieżę przesyłu prądu...
I miss you, pal!

1 komentarz: